|
|
|
|
|
|
|
|
Ameryka Łacińska |
Ostatni dzień naszego touru. Przed świtem zawożą nas, żebyśmy zobaczyli gejzery i wykąpali się w gorącym źródle. Jest tak zimno, że tylko jakieś 2 osoby decydują się rozebrać i wejść do wody. Tak mijają ostatnie chwile w Boliwii. Wkrótce żegnamy się z częścią naszej grupy, wracają oni z powrotem do Uyuni, a my przesiadamy się do busa, który wiezie nas w stronę chilijskiej granicy.
warto kliknąć
|
|
Od pary w Limie dostaliśmy wskazówki żeby iść na Machu Picchu trasą pociągu w nocy. Później jednak dowiedzieliśmy się, że można to spokojnie zrobić w dzień, robi to wiele osób. Cóż, wiele... Kiedy spytaliśmy się przewodnika po Inca Trail, naszego znajomego w Cusco, czy dużo ludzi się na to decyduje, z uśmiechem na ustach odpowiedział:
- Idzie sporo Argentinos sin dinero (Argentyńczyków bez pieniędzy).
warto kliknąć
|
Zaplanowaliśmy sobie 2 - dniową wycieczkę do najgłębszego kanionu na świecie. Chcieliśmy zrobić mały, około 11 – godzinny, trekking w malowniczej krainie Colca, ale przez naszą durnotę przegapiliśmy poranny autobus do miasta, z którego mieliśmy wyruszyć - Copacabany, następny był dopiero o 11:45. A jedzie się tam około 6 godzin. Wściekli na siebie zmuszeni byliśmy zmienić nieco plany.
warto kliknąć
|
Coś ciągnie Daniela za nami, trudno chyba wszystkim odgadnąć co, a może kto. W każdym razie Daniel jedzie z nami dalej na południe, tym razem do Paracaz. W Peru panuje dość dziwny system, którego nie rozumiemy, ale cieszymy się, że możemy podróżować nieco taniej. Otóż wyruszając z terminalu z Limy do Pisco płaci się 17 złotych. Wsiadając jednak do tego samego autobusu tuż za terminalem cena wynosi 11 złotych. I to nie na lewo w rękę kierowcy. Bilet wystawia przedstawiciel tej samej agencji, która sprzedaje bilety na dworcu. I jest to dworzec tylko tej agencji a nie 40 innych.
warto kliknąć
|
O 10 rano pod naszym domem zjawia się Daniel. Jest to niesamowite, że znowu możemy się zobaczyć! Poza tym, że bardzo się cieszymy, ze po raz kolejny będziemy mogli spędzać czas w jego towarzystwie, to jest on również gwarantem, że Limę poznamy znakomicie. Daniel bowiem spędził tu kawał swojego życia, skończył między innymi biologię na Uniwersytecie San Marcos.
warto kliknąć
|
Wstaje rano i niestety tym razem złapało Olę. Oświadcza mi, że nie jedzie ze mną, bo ją boli brzuch. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak wyruszyć, bowiem wycieczka jest już wykupiona. Nie jestem nastawiony zbyt pozytywnie do touru wykupionego znając doświadczenia dnia poprzedniego.
warto kliknąć
|
|
|
|
|
|
|