HAWAJE
09:54
CHICAGO
13:54
SANTIAGO
16:54
DUBLIN
19:54
KRAKÓW
20:54
BANGKOK
02:54
MELBOURNE
06:54
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » ® przez Maroko » Maroko 2005 # 2
Maroko 2005 # 2



14 lutego
Autobus przyjeżdża do Agadiru około 8 rano. Pogada w Agadirze jest dużo lepsza niż poprzedniego dnia w Casablance. Jest około 20 st. C, świeci słońce. To warunki wręcz wymarzone do uprawiania turystyki rowerowej. Należy pamiętać, że wciąz jeszcze trwa zima.
Agadir to nowoczesne miasto położone nad olbrzymią plażą. Miasto zostało zniszczone w 1960 roku przez trzęsienie ziemi. Od tamtej pory zostało całkowicie odbudowane i stanowi obecnie główny ośrodek turystyczny Maroka.


Po rozpakowaniu rowerów jedziemy w poszukiwaniu campingu, na którym chcemy odświeżyć się po trudach dwudniowej podróży. Po kąpieli i zmianie ubiorów na rowerowe ruszamy w naszą podróż. Robimy zakupy na śniadanie i przejeżdżamy na plażę, gdzie przygotowujemy śniadanie. Robimy kilka zdjęć i ruszamy w poszukiwaniu drogi wiodącej do Tafroute. Po raz pierwszy stajemy wobec problememu bardzo słabego oznakowania dróg Maroka. Błądząc po ulicach i wspierając się wskazaniami kompasu docieramy do rogatek miasta na drodze do Tafroute, której szukaliśmy.

Tego dnia jadąc przez wiele wiosek i miejscowości przemierzamy 62 km. Cały dzień droga wiedzie po płaskim terenie. Wieczorem w okolicach miejscowości Ait Baha zaczynamy rozglądać się za miejscem na nocleg. Już przed wyjazdem zaplanowaliśmy, że będziemy nocować pod namiotem. Znajdujemy opuszczony (jak nam się wydaje) budynek. Teren wokół budynku pozwala nam na rozłożenie namiotu w ten sposób, aby nie był widziany z drogi.


W czasie, gdy rozglądamy się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do rozstawienia namiotu, pojawia się Marokańczyk. Na początku nie wiemy jak się zachować. Okazuje się, że jest bardzo przyjaźnie nastawiony. Mimo bariery językowej (nie mówi po angielsku, my nie mówimy po francusku) świetnie się rozumiemy. Mohamed, bo tak ma na imię, nie tylko zaprasza nas do środka swojego domu, ale również przygotowuje nam posiłek. Pierwszy raz jemy tadżin. Jego wypowiedzi ograniczają się do słowa "tres bien" – czyli "bardzo dobrze". Siedzimy na podłodze i rozmawiamy bez słów. Ponieważ w domu nie ma elektryczności korzystamy ze świec i czołówek. Mohamed chce zobaczyć zdjęcia naszych rodzin, ale niestety nie mamy ze sobą niczego do pokazania. Za to on chętnie prezentuje nam swoje dokumenty.

Po wspólnie spędzonym wieczorze kładziemy się spać. To pierwsza noc w namiocie. Poprzednie dwie były praktycznie nieprzespane. Jesteśmy bardzo zmęczeni. Następnego dnia czeka nas wspinaczka w górach Antyatlasu.

Odległość przejechana: 62 km
Odległość od początku trasy: 62 km

Źródło: informacja własna

1


w Foto
® przez Maroko
WARTO ZOBACZYĆ

Afryka: fryzury kobiet
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AL 16; Dzień ozdobiony rogami
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl