21 lutego
Rankiem przed odjazdem zostajemy zaproszeni do odwiedzenia sklepu naszego gospodarza. Nie możemy odmówić. Marokańczycy wiedzą, że najtrudniej jest zaciągnąć turystę do środka sklepu. Europejczycy często nie umiejąc odmówić, kupują jakąś pamiątkę po to tylko, żeby móc opuścić już sklep. Znamy zasadę, ale dajemy się skusić.
W środku sklepu znajduje się stolik, na którym od razu "ląduje" herbata. Wokół stolika są krzesła, dla wygodnego prowadzenia negocjacji. Właściciel sklepu pokazuje różne towary i czeka tylko na reakcję klienta. Jeżeli widzi, że coś się podoba zaczyna negocjacje. Na pytanie o cenę sprzedawca podaje kwotę mocno wygórowaną. Kupujący ma w tym momencie możliwość określenia swojego maksimum rozpoczynając tym samym negocjacje.
Udaje się opuścić sklep po zakupieniu jednego z towarów, choć na stole znajduje się ich już wiele. Możemy ruszać w dalszą drogę.
Kierujemy się na północ, w kierunku Warzazat. Celem jest miejscowość Tazenakht. Mijając oazy zostawiamy żwir pustyni i znów jesteśmy w górach.
W porze obiadowej postanawiamy spróbować miejscowych specjałów. Zatrzymujemy się na obiad w przydrożnej restauracji. Nauczeni doświadczeniem z Tafroute od razu mówimy ile mamy pieniędzy na obiad. Tym razem udaje się nam nie przepłacić. Posileni jedziemy dalej.
Wieczorem wiemy już, że cel dnia nie zostanie osiągnięty. Zmierzcha, a do Tazenakht zostało jeszcze 10 km i dwie przełęcze – o wysokości 1100 m oraz 1640 m. U podnóża pierwszej z przełęczy znajdujemy miejsce na obozowisko. Wokół rozpościera się marsowy krajobraz – gdziekolwiek spojrzeć czerwone szczyty.
Odległość przejechana: 69 km
Odległość od początku trasy: 427 km